Film przedstawia zwykłą codzienność prostych ludzi. Stroni od schematów hollywoodzkich i nieraz zaskakuje. Ponadto nie ma w nim seksu, prawie wcale nie ma wulgaryzmów, a przemoc jest śladowa. Poza tym Beresford może się poszczycić tym, że jego aktorzy (z Robertem Duvallem na czele - jedynym wielkim nazwiskiem w obsadzie, prócz Ellen Barkin, która pojawia się tylko na chwilę w dwóch krótkich, acz istotnych scenach) zagrali swoje role z wielkim oddaniem. Nie da się dziełu twórcy oscarowego "Wożąc panią Daisy" (późniejszego o pięć lat) czegokolwiek zarzucić. To zwyczajny film o zwyczajności prostych ludzi. Należy go obejrzeć.
I wlasnie za to dostal ode mnie 9 a nie 8, za antyholloywodzki styl, brak nachalnego seksu i bardzo dobre kreacje. Pomijam fakt, ze jest to film, ktory idealnie wpasowuje sie w moj styl, zasciankowego, nastrojowego i spokojnego obrazu. Podobnie, jak Dróżnik, Świat Doskonały itd... firmy amerykańskiej prowincji zdecydowanie lepiej do mnie przemawiaja niz produkcje masowe, i powiedzialbym terminologią polityczną - populistyczne. Polecam! Warto obejrzeć.
Zmienilem na 10... urzeklo mnie wszystkie, nie bylo niczego, co by mi sie nie podobalo. TO jest dokladnie moj styl filmu. Pozdrawiam
Cieszę się, jednak film nie dzieje się w Stanach Zjednoczonych, lecz w Australii (jak prawie wszystkie filmy z okresu, kiedy Beresford kręcił tylko w swojej ojczyźnie - zwróć uwagę, że samochody jeżdżą lewą stroną szosy).
To czemu w filmie jeżdżą lewą stroną drogi? Nie zwróciłeś uwagi na ten szczegół?
Specjalnie obejrzałem sceny z udziałem samochodów i muszę stwierdzić, że samochody mają kierownice po lewej stronie i jeżdżą prawą stroną drogi (tak jak w Stanach). Akcja filmu dzieje się w Texasie, o czym świadczy flaga tego stanu pojawiająca się w filmie, kiedy Duvall śpiewa piosenkę na imprezie (flaga jest za nim). Pozdrawiam.